czwartek, 13 maja 2010

Podróż poślubna

Już siedziałem w samochodzie, już jechałem w stronę Poznania przez Wrocław gdy zaczęło padać. Zjechałem na pobocze i powiedziałem do świeżo poślubionej małżonki "nie chce jechać nad morze i siedzieć tam przez dwa tygodnie z czego 3 dni będą słoneczne". Spojrzałem jej w oczy i mówie "jedziemy do Włoch" na to Agnieszka "ale gdzie?" odparłem "będziemy się tym martwić na miejscu". W ten sposób odbyliśmy najwspanialsza wyprawę naszego życia. Zrobiliśmy autem ponad 2000km, które po minięciu Austrii uległo drobnej usterce. Na szczęście było można kontynuować podróż bez zbędnej i kosztownej wizyty w warsztacie. Gdy mijaliśmy Wenecję zaczął padać deszcz uśmiechnąłem się i mówię "tu się nie zatrzymamy nawet nie proś :)". Podczas jazdy wschodnim wybrzeżem Włoch zatrzymywaliśmy się tu i ówdzie sprawdzając ceny i oglądając campingi aż dotarliśmy do Vieste ... zakochaliśmy się w tym miejscu ... białe wapienne skały wystające z lazurowego czystego morza no coś pięknego. Malutkie miasteczko pełne uroku i rodzinnych restauracji czy pizzerii do tego targ na którym aż w nosie kręci od ilości ziół i przypraw coś wspaniałego. Spędziliśmy tam 10 miodowych dni. 

1 komentarz:

  1. a dajcie jakieś zdjęcia z tej podróży - ile można na nie czekać :P

    OdpowiedzUsuń